TEST: Volkswagen Polo 1,2 TSI
Volkswagen stara się przełamać kolejne granice i pokazać, że mały silnik nie oznacza słabych osiągów. Obecnie najmocniejszy motor w Polo (odmiana GTI nie jest jeszcze oferowana w salonach) ma zaledwie 1,2 l pojemności, ale dzięki turbinie dysponuje mocą 105 KM. Na dodatek można go zamówić z superszybką skrzynią DSG o 7 przełożeniach.
3-drzwiowe Polo, którym tym razem jeździłem, miało właśnie taki układ napędowy. Przyznaję, że na początku podchodziłem do niego sceptycznie. Po prostu mała pojemność, turbo i duża moc zazwyczaj oznaczają, że mamy do czynienia z autem mało elastycznym, nadającym się wyłącznie do ciągłego kręcenia po obrotach. Tymczasem od najmocniejszej (ale nie oznaczonej znaczkiem GTI) wersji Polo oczekiwałbym przede wszystkim komfortu i przyjemności z jazdy w każdych warunkach.
I muszę przyznać, że moje oczekiwania okazały się w pełni spełnione. Mały silniczek, w przeciwieństwie do diesla o tej samej pojemności (nasz test można przeczytać tutaj), ma 4 cylindry, co znacznie wygładza jego pracę. Motor pracuje cicho i nie wytwarza praktycznie żadnych wibracji. Imponujące jak na tę pojemność 175 Nm momentu obrotowego osiągane jest przy 1550 obrotów na minutę. Oznacza to, że płynnie przyspieszać można mniej więcej od 1500 obr./min.
Dzięki bardzo szybkiej skrzyni DSG nie musimy się martwić o dobór odpowiedniego biegu. Potrafi ona natychmiast zareagować na polecenie kierowcy, dając możliwość przyspieszenia w zasadzie w każdym momencie.
Najważniejszymi powodami, dla których Volkswagen postanowił wprowadzić nowy silnik, były ograniczenie spalania i redukcja masy, która bezpośrednio przekłada się na osiągi. Polo, mimo przestrzeni zdolnej pomieścić 4 osoby i 280 l bagażu, waży zaledwie 1050 kg. Rezultatem tego jest jest przyspieszenie do 100 km/h wynoszące 9,5 s, prędkość maksymalna 200 km/h i średnie spalanie ok. 6 l na 100 km.
Oczywiście wszystko zależy od stylu jazdy, jednak Polo potrafi zejść w trasie nawet do 4,5 l na 100 km. W mieście za normę trzeba przyjąć 7-8 l, jeśli jednak będziemy często wyciskali z silnika maksimum jego możliwości, "polówka" może połknąć nawet 10-11 l na 100 km.
Nadwozie, wnętrze i zawieszenie Polo opisywaliśmy już kilkukrotnie (patrz chociażby test Polo 1,4). Odmiana 3-drzwiowa niewiele różni się pod tymi względami od bardziej praktycznego brata. Zawieszenie jest dosyć twarde, jednak dzięki temu zapewnia rewelacyjne zachowanie na drodze i dobrą stabilność podczas jazdy z większymi prędkościami.
Wykończenie wnętrza i materiały stoją na najwyższym poziomie i spokojnie mogą konkurować nie tylko z większymi hatchbackami pokroju Golfa, ale nawet z autami klasy średniej. W 3-drzwiowej odmianie dostęp do tylnej kanapy jest faktycznie nieco utrudniony, ilość przestrzeni się tam jednak nie zmieniła.
Z zewnątrz samochód jest oczywiście nieco zgrabniejszy, ale to w zasadzie rzecz gustu. Nowe Polo i tak (jak na Volkswagena) wygląda całkiem młodzieżowo.
Najwięcej kontrowersji w wypadku tego samochodu wzbudzi zapewne cena. Zaawansowany technicznie silnik z doładowaniem oraz automatyczną skrzynią musi kosztować. Pytanie tylko, czy aż tyle. Silnik 1,2 TSI występuje dopiero od wersji Comfortline, co sprawia, że najtaniej możemy stać się właścicielami Polo za 50 tys. zł. Aby mieć przyjemność z jazdy autem z DSG, trzeba do tej ceny dorzucić jeszcze 6 tys. zł.
Testowana wersja Highline ze skrzynią DSG to wydatek minimum 59 tys. zł, a wraz z dodatkami, takimi jak skórzane siedzenia, nawigacja czy światła ksenonowe, całość dobija do 75 tys. zł.
Jeśli autem jeździcie głównie w pojedynkę lub we dwoje, to dobrze wyposażone Polo 1,2 TSI może być niezłą alternatywą dla... Volkswagena Passata. I piszę to zupełnie serio.